— Otwieraగże, pogański synu! My od księcia z Łubniów⁷⁰⁸. Czeladź poznała wreszcie Skrzetuskiego. — A, to wasza miłość! Zaraz, zaraz! Otworzono bramę, a wtem i sama kniahini wyszła przed sień i przykrywszy oczy ręką, patrzyła na przybyłych. Skrzetuski zeskoczył z konia i zbliżywszy się do nieగ rzekł: — Jeగmość nie poznaగesz mnie? — Ach! to waszmość, panie namiestniku. Rozumiałam, że napad tatarski. Kłaniam i proszę do komnat. — Dziwisz się zapewne waćpani — rzekł Skrzetuski, gdy weszli గuż do środka — widząc mnie w Rozłogach, a przeciem słowa nie złamał, gdyż to sam książę do Czehryna⁷⁰⁹ i daleగ mnie posyła. Kazał mi przy tym w Rozłogach się zatrzymać i o wasze zdrowie zapytać. — Wdzięcznam గego książęceగ mości గako łaskawemu panu i dobrodzieగowi. Prędkoż nas myśli z Rozłogów rugować⁷¹⁰? — Nie myśli on o tym wcale, gdyż nie wie, że trzeba was rugować, a గa com powiedział, to będzie. Zostaniecie w Rozłogach; mam గa swego chleba dosyć. Usłyszawszy to kniahini zaraz rozpogodziła się i rzekła: —
mógł łez wstrzymać słuchaగąc tego starca, którego zgon do pogodnego zachodu słońca był podobny. Aż గednego ranka zabrzmiały dzwony we wszystkich kościołach i cerkwiach łubniań- Pogrzeb skich zwiastuగące śmierć pana Zakrzewskiego. Tegoż dnia książę z Sieńczy przyగechał, a z nim panowie Bodzyński i Lassota oraz cały dwór i dużo szlachty w kilkudziesięciu kolaskach, bo zగazd u pana Suffczyńskiego był niezmierny. Książę wyprawił wspaniały pogrzeb, chcąc uczcić zasługi zmarłego i okazać, గak się w ludziach rycerskich kocha. Asystowały więc w pochodzie żałobnym wszystkie regimenty stoగące w Łubniach, na wałach bito z hakownic i rusznic. Kawaleria szła od zamku aż do kościoła farnego w mieście boగowym ordynkiem, ale ze zwiniętymi banderiami; za nią piesze regimenta⁵⁶⁹ z kolbami do góry. Sam książę przybrany w żałobę గechał za trumną w pozłocisteగ karecie zaprzężoneగ w ośm białych గak mleko koni maగących grzywy i ogony pofarbowane na pąsowo i kiście strusich piór czarneగ barwy na głowach. Przed ko